aaa4 |
Wysłany: Wto 17:29, 21 Lis 2017 Temat postu: |
|
- Chyba tak - mruknął.
- Czy to moi staruszkowie wysłali cię jej tropem?
- Zgłosiłem się sam na ochotnika. Nie wróciła do domu, więc uznali, że musi być tutaj. Skoro jej nie znalazłem, to trudno. Spełniłem swój rycerski obowiązek i odmawiam dalszych poszukiwań.
- A co z twoim męskim ego?
Jego usta wygięły się w ironicznym uśmiechu.
- Nie martw się. Moje ego jakoś to zniesie. Bywało już gorzej.
Nie miała wątpliwości, że Ryerson to człowiek odporny.
Wprost emanował pewnością siebie. Żeby nią zachwiać, trzeba było czegoś więcej niż rozstania z dziewczyną.
- Skoro już spełniłeś dobry uczynek, to mam nadzieję, że teraz wsiądziesz w samochód i wrócisz do Seattle?
- Tak. - Utkwił wzrok w buzującym ogniu i machinalnie obracał szklankę w wielkich dłoniach. - Ruszam w drogę, jak tylko trochę podeschnę. Dzięki za gościnę, Virginio Elizabeth. To miło, że mnie zaprosiłaś. Doceniam również, że nie krzyczałaś na mnie za to, co zrobiłem twojej siostrze.
- A zrobiłeś jej coś?
W słowach Virginii wyczuł jakiś podtekst i spojrzał na nią z ukosa.
- Nie. Nigdy nie poszliśmy razem do łóżka - wyznał bez ogródek. - To miało się zdarzyć podczas tego weekendu.
- Spotykaliście się dość długo?
- Przez miesiąc. I wymieniliśmy jedynie kilka banalnych pocałunków na dobranoc. Trudno o lepszy dowód, że nie było co liczyć na przypływ namiętności. Wyraźnie nie ciągnęło nas ku sobie.
- Och! Nie o to pytałam - powiedziała zmieszana. - Nie chciał |
|